Relacja uczestniczki - dziennikarki seniorki
Relacja uczestniczki - dziennikarki seniorki
Tam, gdzie senior ma klawe życie
Zebraliśmy osiemnastu krewkich nadarzyńskich seniorów (jak zawsze kobiety w przewadze) i ruszyliśmy do Sandomierza, na całodzienną wizytę studyjno-szkoleniową. Dlaczego do Sandomierza? Bo to miasto królewskie z herbem orła w koronie, ale dla nas najważniejsze było to, że tam już 23 lat działa, jeden z najstarszych w Polsce, Uniwersytetów Trzeciego Wieku. Chcieliśmy zaczerpnąć z ich skarbnicy mądrości (tym bardziej, że Nadarzyński Uniwersytet ma dopiero 3 lata). Powiedzmy sobie szczerze: przy nich dopiero raczkujemy. Interesujące dla nas było również to, że Sandomierz zdobył najwięcej w kraju środków unijnych w przeliczeniu na mieszkańca. Dobrze byłoby dowiedzieć się, jak to robią i ich doścignąć.
Przywitali nas godnie. Burmistrz Marek Bronkowski i jego zastępczyni Katarzyna Zioło (urocza kobieta w różowych szpilkach) powiedli nas do renesansowego 14- wiecznego ratusza. A tam już czekali na nas mieszkańcy, z hasłem: "Późna dorosłość w Sandomierzu - spotkanie z gośćmi z Nadarzyna". Szybko udowodnili, że mają się czym pochwalić.
Po pierwsze, posiadają Kartę Seniora (od 60 r. życia). I to ogólnopolską, więc obowiązują nie tylko w ich gminie. Daje ona ulgi na zajęcia sportowe i imprezy kulturalne, na wizyty u diabetyków, fizjoterapeutów, ale też na usługi kosmetyczne, fryzjerskie itd. ( na razie z ok. 3 tys. podmiotów w Polsce, ale ciągle pracuje się nad jej poszerzeniem).
Po drugie, już na ukończeniu jest Dzienny Dom Pobytu Seniora (przebudowują starą szkołę). Znajda tam schronienie również niepełnosprawni i schorowani seniorzy.
Po trzecie, Uniwersytet III Wieku, działający wspaniale.
Po czwarte, Klub Seniora. Mają tam zajęcia z krawiectwa, pisanie ikon, naukę pływania , zajęcia na siłowni, wieczorki taneczne, wyjazdy do kina, teatru, rowerowe rajdy papieskie (śladami papieża), zwiedzanie zabytków i ciekawych miejsc, nordic walking i co tam sobie ciekawego wymyślą.
Wpadli tez na pomysł, który nas zachwycił: białe niedziele dla seniorów. Dwa razy w roku Urząd Miejski zmienia się w placówkę medyczną. W gabinetach urzędników przyjmują lekarze poszukiwanych specjalizacji. Postanowiliśmy zawalczyć o takie niedziele na naszym terenie.
Gdy nasz, nadarzyński senior, zadał bezpretensjonalne pytanie: "Czy emeryci włączają się w rządzenie miastem, czy to tylko wapniaki?" , natychmiast zareagował burmistrz. " Wyjątkowo cenię sobie doświadczenie życiowe naszych seniorów. I chcę, aby każdy z nich miał wpływ na swoje otoczenie. Dlatego od dwóch lat działa w urzędzie Rada Seniorów (9 osób), która odnosi się do wszystkich naszych projektów i uchwał. Ponadto, dwa razy w roku zapraszam do siebie seniorów na dyskusję o naszym mieście. Składają wnioski, co chcieliby zmienić, poprawić, stworzyć od nowa. Każdy wniosek jest wnikliwie rozpatrywany".
Dowiedzieliśmy się jak chronią swoje środowisko (np. dopłata do nowych pieców) a mają najczystsze powietrze w Polsce. Jak pozyskują fundusze europejskie dla swoich starszych mieszkańców, jak angażują ich w zarządzanie miastem.
Na pożegnanie, studentki seniorki odśpiewały nam hymn Sandomierskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. "Nieśmy uśmiech, ludziom tak go trzeba! Niech się w oczach śmieje błękit nieba! Błogosławiony uśmiech człowieka, co rozjaśnia smutek". Nie pozostaliśmy dłużni. Nasza koleżanka zaskoczyła gości informacją o zajęciach ze śmiechoterapii na "Uniwerku Nadarzyńskim". Zademonstrowała - wybuchnęła perlistym, zaraźliwym śmiechem. Po chwili śmiała się cała sala. Sandomierscy seniorzy zaprosili nas na wrześniowe "Senioralia". Wówczas klucze do miast przekazywane są seniorom, a oni przygotowują artystyczne i sportowe imprezy. Zapowiedzieli się też z rewizytą w Nadarzynie.
Na sandomierskim, sławnym rynku, po którym pędził na rowerze serialowy "Ojciec Mateusz” jest restauracja Ciżemka. W starych piwnicach powitał nas szef kuchni i opisał ciekawe potrawy regionalne. Podał nam zalewajkę i ciżmak, sakwę gajowego i bulwę sandomierską. Przy kawie i szarlotce dołączyła do nas przewodniczka PTTK i opowiedziała o niezwykłych mieszkańcach tego starego grodu na przestrzeni wieków. A potem jeździliśmy po mieście i okolicy meleksami w stylu retro. Górujący nad miastem Zamek, Klasztor oo. Dominikanów, Dom Długosza, Pałac Biskupi, Ucho Igielne czyli Furta Dominikańska, Park Piszczeli, Bulwar nad Wisłą i na koniec spacer po cienistym Wąwozie Królowej Jadwigi.
W drodze powrotnej czekała nas jeszcze niespodzianka. Zatrzymaliśmy się w winnicy. Jest ona doskonałym przykładem jak buduje się więzi rodzinne. Młody sandomierzanin założył niewielką winnice, którą miał kiedyś na tym stoku jego pradziad. Ojciec – senior, chcąc pomóc synowi, w wieku 63 lat otworzył własną produkcję serów. Razem prowadzą agroturystykę, gdzie wykorzystuje się ich produkty. Spróbowaliśmy, pochwaliliśmy.
Wracaliśmy mądrzejsi, pełni pomysłów jak ułatwić i uatrakcyjnić życie naszym seniorom. I przekonani, że wszystko w naszych rękach.
EWA JAPAŁ-PAC
Autor: Administrator GLKS; Data: Poniedziałek, 03 września 2018;
Komentarze
Jeszcze nie komentowano tej podstrony.Komentowanie umożliwone jedynie użytkownikom zalogowanym.